sobota, 12 lipca 2014

Rozdział 1

Nastoletnia dziewczyna szła szybko korytarzem na VII piętrze. Zatrzymała się przy ścianie i przeszła trzy razy obok niej. Pojawiły się drzwi, które szybko otworzyła i wpadła do Pokoju Życzeń. Wszyscy w środku spojrzeli na nią, ale ona widziała tylko jedną osobę. Harry Potter. Jej Harry był tutaj. W Hogwarcie. Na wyciągnięcie ręki.
-Harry.
-Ginny.- Jak ona tęskniła za jego głosem, za nim całym. 
-Co jest Ginny?- Neville spojrzał na nią marszcząc brwi. Spojrzała mu w oczy i przypomniała sobie dlaczego tu przyszła.
-Snape wie. Wie, że Harry'ego widziano w Hogsmeade. Wszyscy mają się stawić w Wielkiej Sali. Ludzie spojrzeli po sobie z przerażeniem i zaczęli pospiesznie wychodzić. Ginny wychodziła jako jedna z ostatnich, gdy nagle ktoś chwycił ją za rękę i przyciągnął do siebie. Spojrzała w ukochane zielone oczy. Harry pochylił się i obejmując ją w talii, pocałował.
-Tęskniłem.
-Ja też.
-Nie ma szans żebyś została tutaj, prawda?
-Żadnych.
Pomimo powagi sytuacji Harry uśmiechnął się lekko i pocałował ją jeszcze raz.
-Kocham cię Weasley. Chodźmy zabić kilku śmierciożerców.
-Ja ciebie też Potter. Chodźmy.

~*~

Bitwa trwała. Ginny walczyła z dwoma śmierciożercami naraz. Od dwóch godzin nie widziała nigdzie Harry'ego, Hermiony, ani swojego brata. Wiedziała co muszą zrobić, wiedziała co Harry musi zrobić. Pokonała przeciwników i szybko wybiegła na plac przed zamkiem. Zauważyła zbliżające się postacie. Jedna wyraźnie odznaczała się wzrostem. Hagrid. Szedł ze spuszczoną głową niosąc coś na rękach. A z przodu szedł on. Bohater jej koszmarów. Postać, która kładła się cieniem na jej życie. Tom Riddle. Wyszczerzył zęby w okropnym grymasie i rozejrzał się po zgromadzonych na placu czarodziejach.
-Wasza nadzieja umarła.- jego głos przyprawiał ją o dreszcze- Harry Potter nie żyje!- śmierciożercy zaczęli wiwatować, a dla niej świat przestał istnieć.
-NIE! TO NIEMOŻLIWE! Harry na pewno żyje! Harry proszę obudź się! Harry...- ostatnie słowo wyszeptała, a łzy spływały po jej twarzy. Nagle coś upadło na ziemię. Harry. Chłopak zeskoczył z rąk Hagrida i wypalił zaklęciem w Voldemorta. Twarz Czarnego Pana wyrażała gniew, zaskoczenie i nienawiść. Walka rozpoczęła się na nowo. Ginny walczyła ze śmierciożercą i ledwo dawała radę. Nagle znikąd trafił go zielony promień. Ruda szybko odwróciła się w tamtą stronę i posłała uśmiech w stronę Rona, który właśnie uratował jej życie. Nagle wszystko zamarło. Harry Potter i Lord Voldemort stali na przeciwko siebie. Wszyscy zdali sobie sprawę, że decydująca walka rozegra się tu i teraz.



niedziela, 18 maja 2014

Prolog.

Siedział przed namiotem z kubkiem parującej na zimnie herbaty. Pogładził palcem kawałek starego pergaminu w miejscu gdzie znajdowała się kropka podpisana "Ginevra Weasley". Uśmiechnął się lekko i oddał się wspomnieniom. Cofnął się do czasów gdy razem z dziewczyną chodzili na spacery wokół jeziora, gdy siedzieli przed kominkiem w pokoju wspólnym. Nie musieli wtedy nic mówić. Starczyła im obecność. Gdy teraz o tym myślał, wydawało mu się to inną rzeczywistością, dawną epoką. Ale wiedział jedno. Wiedział, że to był najlepszy czas jego życia. To była też jego swego rodzaju motywacja. Przez tę parę miesięcy Ginny pokazała mu co to znaczy żyć i być szczęśliwym. Pokazała mu to, co mu odebrał Czarny Pan. I właśnie dzięki tym wspomnieniom nie zamierzał się poddawać. Postanowił walczyć, do ostatniego oddechu. Postanowił walczyć, bo kocha Ginny Weasley. I ta miłość utrzymywała jego nadzieję.


Przewróciła się na drugi bok i zerknęła na szafkę. Obok budzika stała ramka z ruchomą fotografią rudej dziewczyny i chłopaka z rozczochranymi włosami. Para całowała się. Wyglądali na szczęśliwych. Ginny uśmiechnęła się lekko gdy powróciły wspomnienia. Tak, to zdecydowanie był najszczęśliwszy okres jej życia.
 Wiedziała, że on żyje. Gdyby umarł śmierciożercy zadbaliby, żeby każdy się o tym dowiedział, ale oni nadal byli tak samo niespokojni i źli. Nadzieja na jego powrót utrzymywała ją przy zdrowych zmysłach, dzięki niej nie poddała się. I nie zamierza.